Cześć!
Ostatnio byłam tu bardzo dawno, ale tak naprawdę to kompletnie nie miałam czasu na bloga. :( Tyle się działo. Ale teraz na szczęście rok szkolny dobiega końca (to już prawie za równy tydzień!), więc będę miała mam nadzieje więcej czasu, aby tutaj pisać o pielęgnacji i kosmetykach.
Dzisiaj post o spóźnionych ulubieńcach maja. Przyznam, że jest ich sporo. Myślę, że to ze względu na moje urodziny, a także ze względu na kuszące promocje Oriflame. Tak w zasadzie, to i tak nie zdążyłam przetestować wszystkich kosmetyków, które ostatnio kupiłam i dostałam, więc posty będą mam nadzieję na bieżąco o tym , czego już próbowałam i co mi wpadło w gust.
Na początku zaczynam od matowej pomadki od Golden Rose odcień 13.
Bardzo ją lubię, ponieważ jest matowa i łatwa w aplikacji. Niestety z trwałością jest gorzej, ponieważ podczas jedzenia, czy picia bardzo schodzi z ust. Nie jest ona wysuwana, trzeba ją strugać.
Cena: 11-13 zł.
Kolejnym produktem do ust jest kredka z Essence z serii Lipliner 07 cute pink. Kolor bardzo mi się spodobał, natomiast od Essence spodziewałam się mimo wszystko czegoś lepszego, ponieważ trzeba się bardzo namachać, żeby na ustach powstał oczekiwany kolor, ponadto kredka jest strasznie twarda i jak się nią maluję, to niekoniecznie jest to przyjemne. Kredka jest strugana. Produkt trafił jednak do moich ulubieńców głównie ze względu na naprawdę uroczy, różowy odcień, który dzisiaj trudno znaleźć.
O cenie niestety póki co nie mam pojęcia, ponieważ kredka była w kuferku, który dostałam na urodziny. :)
Ostatnim produktem do ust, jest pomadka w płynie Lip Lacquer Rock with me nr.2 od Wibo.
Nie ukrywam, że bardzo długo chodziłam i szukałam w Rossmannie tego odcienia, ale na próżno. Na szczęście dostałam ten odcień na urodziny. Trochę się zawiodłam na tym produkcie. Dlaczego? Myślałam, że pomadka jest bardziej wyrazista, trwała i matowa, ale się trochę przeliczyłam. Produkt jest lepki i to niesamowicie, nie jest trwały i na dodatek trzeba uważać z aplikacją, ponieważ okrutnie się świeci. Kolejny produkt zakwalifikował się, że to tak określę do ulubieńców tylko i wyłącznie za odcień, który jest rzadki pośród kosmetyków.
Cena: ok. 11-12 zł.
Teraz zajmiemy się konturowaniem twarzy.
Nadszedł czas na róż, który także był w moim urodzinowym kuferku. Jest to róż od Makeup Revolution odcień Treat. Produkt ma plus zdecydowanie za pigmentację, ponieważ wystarczy dosłownie lekko dotknąć różu pędzelkiem i raz zaaplikować na policzkach i więcej machania nie potrzebujemy. Oczywiście odcień zależy od makijażu i odcienia skóry. Ten odcień wpada w pomarańcz, dlatego tym bardziej jest ciekawy. Jestem z niego jak najbardziej zadowolona.
Cena: ?
Pozostajemy nadal przy konturowaniu. Oto kolejny produkt, który jest prezentem: mianowicie paletka do konturowania od Makeup Revolution Ultra fair C01.
Niestety, jak widać - róż nie przetrwał. Dość dziwna sytuacja, ponieważ spadło mi całe opakowanie, a tylko róż rozpadł się na podłogę w drobny mak. Różu oczywiście używałam i odcień był całkiem w porządku, szkoda tylko, że zawierał drobinki, co mi niestety przeszkadzało równocześnie w używaniu rozświetlacza, ponieważ zbyt mocno moja twarz się świeciła. Rozświetlacz jest naprawdę w porządku i jak dla mnie, jest wprost idealny. Wystarczy jego mała ilość, a twarz jest bardzo dobrze rozświetlona. Bronzer mógłby być odrobinę jaśniejszy ze względu na moją jasną karnację, ale jeśli delikatnie przeciągnę po nim pędzlem, to nie mam później raczej problemu z kolorytem twarzy.
Cena: ?
Teraz przechodzimy do makijażu oczu.
Na urodziny dostałam także cuudowną paletkę z Makeup Revolution Flawless Matte.
Jestem nią bardzo zachwycona. Opakowanie jest boskie, a wnętrze jeszcze lepsze. Cienie są w idealnej tonacji. Z aplikacją trzeba jednak uważać, ponieważ cienie są bardzo mocno napigmentowane, więc łatwo przedobrzyć. Z trwałością jest wszystko w porządku i co do tej kwestii nie mam zarzutów. Jednak cienie bardzo się sypią, dlatego jeśli chcemy robić makijaż tą paletką, najlepiej zacząć od makijażu oczu, a później reszty twarzy, bo później wszystkie kolory tęczy na twarzy są gwarantowane.
Niżej zdjęcie pigmentacji najjaśniejszego kolory po jednym przeciągnięciu pędzelkiem:
Cena: ?
Kolejnym ulubieńcem związanym z makijażem oczu, jest malutka paletka 4 uroczych cieni. Niestety mam z nimi pierwszy raz styczność i nie mam pojęcia, z jakiej są firmy, bo w zasadzie nie są jako tako opisane. Podejrzewam, że tego typu paletki są dostępne w małych drogeriach. Moja niewiedza wynika z tego, że dostałam ją na urodziny.
Paletka okazała się strzałem w 10, ponieważ cienie są średnio napigmentowane, dlatego nie muszę się martwić, że przesadzę przy nakładaniu, a ponadto są mega trwałe. Spokojnie przeżyją każdą imprezę do białego rana i jeszcze dłużej. Dawno nie spotkałam się z tak świetnym produktem. Jak dla mnie 10/10!!
Teraz czas na makijaż twarzy.
Długo się zastanawiałam, czy kupić zestaw gąbeczek do nakładania podkładu, ale jednak się złamałam i postanowiłam zaryzykować.
Zakup okazał się miłym zaskoczeniem, ponieważ podkład po nałożeniu gąbeczką trzyma się o wiele dłużej, lepiej maskuje i nie muszę się martwić, że po całym dniu mój podkład zniknął. Gąbeczki są bardzo miłe w dotyku, miękkie, elastyczne, łatwo się nimi nakłada produkt i są dostępne w różnych wariantach kolorystycznych.
Cena: ok. 8-9 zł. Dostępne w każdym Rossmannie.
Teraz przechodzimy do pielęgnacji twarzy.
Na ostatniej konferencji Oriflame były przedstawiane nowości w katalogu. Bardzo zainteresował mnie zestaw balsamu do ciała i nawilżającej maski do ciała o zapachu arbuza. Po powąchaniu produktów na prezentacji stwierdziłam, że po prostu muszę je mieć! I tak też się stało.
Po przetestowaniu maski do twarzy, jestem z niej bardzo zadowolona. Wystarczy nałożyć ją na umytą wcześniej skórę twarzy, odczekać 15-20 minut i zmyć. Skóra po użyciu produktu jest bardzo dobrze nawilżona, gładka i co ważne - maska daje poczucie świeżości i czystości twarzy. Na dodatek zapach jest obłędny! Kocham arbuzy pod każdą postacią!
Maska ma taki kolor, jaki widać na zdjęciu. Konsystencja jest w sam raz, nie spływa, łatwo się ją nakłada. Produkt jest wydajny.
Cena: 5,99 za 50ml.
Do kompletu był również arbuzowy balsam do ciała. Muszę przyznać szczerze, że nie przepadam generalnie za balsamami do ciała, ale temu nie mogłam się oprzeć! Po aplikacji na skórę, zapach arbuza się utrzymuje, aż miło! Balsam Jest w uroczym opakowaniu, konsystencja jest lekka i szybko się wchłania. Skóra jest nawilżona na długi czas.
Cena: 14,99 za 150 ml.
Do pielęgnacji twarzy mam jeszcze jednego ulubieńca, a mianowicie mleczko oczyszczające 3w1 Essentials.
Używam go codziennie rano, przed nałożeniem makijażu, jak i wieczorem po demakijażu. Mleczko bardzo dobrze spełnia swoją funkcję, nawilża, koi skórę i bardzo dobrze oczyszcza. Wystarczy tylko nałożyć trochę produktu i zetrzeć go wacikiem kosmetycznym. Formuła jest lekka, świeżo pachnie, jest rzadka, nie spływa.
Cena: ok 11 zł.
Drugim balsamem do ciała zaraz po arbuzowym, jest balsam Blue Wonders z najnowszej kolekcji Orifalme. Zapach jest morski, bardzo przyjemny. Balsam nawilża skórę, jest lekki, rzadki, szybko się wchłania..generalnie nie ma się do czego przyczepić. Jak najbardziej polecam!
Cena: 14,99 za 200ml.
Majowym ulubieńcem jest także wodoodporny eyeliner od Emily.
Eyeliner jest bardzo łatwy w użyciu, jest w kredce, wystarczy raz pociągnąć na skórze i mamy oczekiwany efekt. Długo się utrzymuje, nie rozmazuje, mógłby tylko szybciej schnąć. Polecam!
Cena: ?
Przechodzimy teraz do perfum. :)
Na pierwszy ogień idą bzowe perfumy z Oriflame. Bzowe perfumy? Brzmi może dość dziwnie, ale one naprawdę pachną zniewalająco! Wiele kobiet się na nie dosłownie rzuciło, w tym ja. Pachną obłędnie wyraziście, ale zarazem są delikatne. Na dodatek przyciągają eleganckim opakowaniem. Bardzo gorąco je polecam, nigdzie indziej takich nie znajdziecie :)
Cena:29.99!!!
Drugimi perfumami są także perfumy z Oriflame Love Betty. Nie jestem dobra generalnie w opisywaniu zapachu, mogę jedynie napisać, ze wielu osobom się on podoba, jest świeży, kwiatowo - owocowy. Długo się utrzymuje.
Cena: ? Dostałam je w prezencie od Oriflame :)
Na deserek lakiery do paznokci. :)
Pierwszym lakierem jest lakier z Miss Sporty Candy shine glitter perfect 002.
Lakier jest przee słodki! Można nim malować zarówno na niepomalowanym wcześniej żadnym kolorem paznokciu, jak i na pomalowanych. Urozmaica każdy manicure. Kiedy pomalowałam nim paznokcie, wiele osób pytało mnie, co to za lakier. Jest naprawdę uroczy i wielofunkcyjny.
Cena: ok. 8 zł.
Przedostatnimi lakierami, są lakiery z Golden Rose WOW! Nail Colour.
Lakiery są w małych słoiczkach, czego się bardzo bałam, bo mają małe pędzelki, ale jak się później okazało, bardzo łatwo się nimi maluje paznokcie. Nie odpryskują, długo się utrzymują i mają wyraziste kolory. :)
Czerwony, to odcień 49, a bordowy z drobinkami, to 65.
Cena:?
Ostatnimi ulubieńcami są jeszcze dwa lakiery z Wibo i Lovely.
Kolory są w sam raz na lato, wesołe, pastelowe. Uwielbiam lakiery tych producentów! Nie odpryskują, w miarę przyzwoicie schną. :)
Cena: 6-9 zł.
To na dzisiaj koniec, dłużył się ten post. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. :)
Wpadajcie na mój instagram!
instagram.com/d.czekaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz